Kołtun przełomu ery

Widziałem ostatnio w autobusie pewnego człowieka. Nieco poszczępione ubranie, neseserek i ... wielki tupet. Nikt nie zwróciłby uwagi na niego, gdyby nie jeden mały fakt. Mianowicie gdy kupował bilet, kierowcy zabrakło 5-cio groszówek, a ów „dżentelmen” przez kilka minut stał przy kierowcy, upominając się o ową „sumkę”.
To zdarzenie zaczęło mnie zastanawiać skąd biorą się tacy ludzie. Te 5 (słownie: pięć) groszy, czy warto zrobić z siebie idiotę z powodu takiej kwoty? Poza tym ten egoizm. Żeby stać w przejściu i zagradzać dostęp do dalszej części autobusu innym pasażerom. Nie wiem, czy takich ludzi rodzice nie kochali? Nie, chyba nie, bo takie osoby więcej dbają o innych. Bardziej prawdopodobne jest to, że takie skąpstwo jest dziedziczne w rodzinie ów delikwenta.
Biedaczek pewnie od najmłodszych lat musi wysłuchiwać ględzenia matki lub ojca. Ciągłe pretensje i pouczenia: jaki on jest, a jaki powinien. Nic dziwnego, że teraz zachowuje się tak samo.. Poza tym częste wizyty koleżanek matki, które to wykonują charakterystyczne ruchy „szczypawek” na policzkach małego chłopca. Ciężkie to warunki do prawidłowego wychowawcze. Dom w którym plotkuje się o nowych ciuchach sąsiadek czy nowych samochodach sąsiadów.
W domu stary telewizor, pamięta jeszcze chyba Gierka, ale chodzi. Co tam technika! Dalej stary odkurzacz, a na podłogach wytarty dywan. Ciekawe co matka tego pasażera powiedziałaby mu, gdyby chciał wybrać się z kumplami do kina. „Jakie kino, masz telewizor”. Taniej i masz bliżej ekran. Nie inaczej byłoby pewnie w przypadku teatru czy wyjścia do muzeum. Zacofanie i brak wrażliwości, a może tylko kretynizm, bo za to w skarpetce, głęboko w szafie, plik banknotów „na czarną godzinę”, która nadchodzi już od kilu lat. Pewnie w spożywczaku matka dawała mu niezły przykład, stojąc nad sprzedawczynią i czekają na miedziaki. No to się dziecko nauczyło. Celujący bałwanie! Siadaj.
Co do pieniędzy, to miałem znajomych, a raczej moi rodzice, którzy oszczędzali pieniądze od wczesnych lat osiemdziesiątych. Uzbierała się niezła sumka, ale przyszedł czas zmian, złoty stracił na wartości, tak iż z dziesięcioletnich oszczędności ledwo starczyło na parę butów dla dziecka. Fortuna kołem i.. inflacją się toczy.
Wracając do historyjki z początku. Gdy ów mężczyzna dostał swe upragnione pięć groszy usiadł i udawał, że nic się nie stało. Tuż na następnym przystanku wsiadł inny pasażer. Jakiś żebrak, miał podarte ubrania, a nie golił się chyba przez kilka tygodni. Kupił za ostatnie pieniądze bilet, rozejrzał się po autobusie i z uśmiechem na twarzy podszedł do tego od pięciu groszy. „Tomek! Kope lat”. Ów Tomek rozejrzał się wokoło i gdy zobaczył, że ludzie z odrazą patrzyli na tego drugiego, rzekł :”Przepraszam, nie znam Pana”. Po czym tamten odszedł w niesmaku i wybąkał coś w stylu: „Niewdzięcznik...”
Krew się we mnie zagotowała. Totalny prymityzm. A żeby czasami ktoś go nie zobaczył z tamtym. Ale tu chodzi o opinię, jego dobra imię. Jego matka pewnie robiła to samo. Musiała być strasznie zacofana. Pewnie na pytanie: Co to jest „internet” odpowiedziałaby, że to coś w środku siatki....
Dlatego wcale nie dziwię się temu człowieczkowi, bo jak mówi mądre przysłowie: „Niedaleko pada jabłko od jabłoni”, ale przecież to nie jego wina, to przez innych...

Related Articles